Shopping cart

Magazines cover a wide array subjects, including but not limited to fashion, lifestyle, health, politics, business, Entertainment, sports, science,

  • Home
  • historia
  • Polska Kronika Filmowa i życie w PRL-u. Anegdoty
artykuły

Polska Kronika Filmowa i życie w PRL-u. Anegdoty

Polska Kronika Filmowa ciekawostki anegdoty
Email :34

Polska Kronika Filmowa anegdoty

Gdzie jest Warszawa?

W czasie pobytu w Kenii poznałem, Pianinę, nauczycielkę pracującą w ministerstwie kultury. Urzekła mnie jej uroda, a przede wszystkim fryzura składająca się z kilkudziesięciu splecionych cienkich antenek z kruczoczarnych włosów. Wysłałem jej z Polski kilka pocztówek. Na Nowy Rok otrzymałem życzenia: „Mr. Mirosław Chrzanowski, Polska Kronika Filmowa, Warszawa, Soviet Union”.

Pączki od Bliklego

Andrzej Wajda poprosił mnie, by kronika odnotowała, jakieś –lecie firmy Blikle. Wysłałem ekipę na Nowy Świat z przyjemnością, albowiem ciasta i pączki Bliklego smakują wybornie, a moja rodzina zalicza się do wiernych klientów firmy. Do dziś, ilekroć żona wybiera się do Szwajcarii, nasza wnuczka Gucia, urodzona w Bernie, zawsze prosi o przepyszne serniki i pączki. Wtedy sprawa przybrała niespodziewany obrót. Operator po zakończeniu zdjęć wkroczył do redakcji z dwoma kartonami pączków, które ze smakiem spałaszowaliśmy. Po zaplanowaniu tematu do wydania, kiedy materiał znajdował się już w montażowni, zadzwonił Mieczysław Wojtczak i poinformował mnie, że Komitet Warszawski PZPR nie życzy sobie tematu o Bliklem w Polskiej Kronice Filmowej.

Znałem Mietka Wojtczaka osobiście, jeszcze z Wydziału Dziennikarskiego Uniwersytetu Warszawskiego, nie sądziłem ani wtedy ani teraz, że był to jego pomysł. Zapytałem go wprost: czy nie macie poważniejszych tematów? „Mamy, ale nic nie poradzimy, gdy sekretarzowi pączki Bliklego nie smakują” – odpowiedział Mietek.

Rzeźbiarz po Oksfordzie

W drodze do Mombasy sekretarz ambasady pomylił drogi i pobłądził. Powrót na właściwą trasę okazał się trudniejszy niż można się było spodziewać. Kiedy zaczął się denerwować, na rowie pojawiła się iskierka nadziei. Dostrzegł półnagiego człowieka rzeźbiącego w drewnie jakąś postać. Zatrzymał samochód i zapytał o drogę. Rozmowa trwała jakąś chwilkę, sekretarz przysłuchiwał się uważnie wypowiedzi Kenijczyka i po chwili zapytał:
– Gdzie nauczyłeś się tak pięknie mówić po angielsku?
– W Oxfordzie.
– To, co robisz na tym rowie?
– Rzeźbię postać ciężarnej kobiety, gdy ją ukończę pobiegnę do przyjaciela i dam mu ją w prezencie, co sprawi mu wielką radość, bo właśnie kilka dni temu wziął sobie żonę.
– To po to kończyłeś Oxford?
– Studiowałem, bo interesowała mnie europejska cywilizacja, a gdy ją poznałem wróciłem do siebie, wasza cywilizacja zniszczyła bowiem radość życia”.

Gierek i Kronika Filmowa

Listy i telefony od widzów sprawiały nam nie tylko przyjemność, ale utwierdzały w przeświadczeniu, że kronika porusza problemy ważne i ciekawe, budzące zainteresowanie widzów. Ich listy inspirowały redaktorów i operatorów. W kilka dni po rozmowie z Teresą Andrzejewską zadzwonił do mnie porucznik z Biura Ochrony Rządu, z prośbą o spotkanie. Kontakty z przedstawicielami BOR-u nie były niczym nadzwyczajnym, bowiem składy ekip (nazwiska, miejsce zamieszkania, a także daty urodzenia) obsługujących wszystkie imprezy na najwyższych szczeblach władzy redakcja za każdym razem wysyłała właśnie do Biura Ochrony Rządu. Porucznik, młody, elegancki mężczyzna, na co zwróciły uwagę koleżanki redakcyjne, poinformował mnie, że pracuje w osobistej grupie chroniącej I Sekretarza KC PZPR i pragnie ze mną ustalić terminy, kiedy będzie mógł przyjeżdżać po kronikę, którą towarzysz Gierek obejrzy w domu wraz z rodziną.

Porucznik przez pół roku przyjeżdżał regularnie dwa razy w tygodniu na Chełmską. Pewnego dnia nie pojawił się w redakcji. Sądziłem, że zachorował albo wyjechał na urlop. Zadzwoniłem do niego do BOR-u i dowiedziałem się, że nie będzie przyjeżdżał po kronikę, bo „Pierwszy” nie chce już jej oglądać.

Naturyści nad Bałtykiem

Nasi artyści, nie licząc się z obowiązującą nad Bałtykiem moralnością z pod znaku dwa razy K – Kościół i komuna – przenieśli zachodnie zwyczaje do Chałup! Pamiętacie piosenkę „Chałupy welcome to?”. No i zaczęli (artystki i artyści) opalać się jak ich Wszechmogący stworzył. Tymczasem nasza czujna milicja socjalistyczna zaczaiła się za wydmami i pojmała polskich „golasów” obrażających „K-k” moralność. I o tym zamierzał zrealizować film utalentowany reżyser, największy prześmiewca PRL-u, sam Marek Piwowski.

Zwrócił się do redaktora Piotra Halbersztata o pomoc. Piotr przekazał mi prośbę reżysera, wyraziłem zgodę na wyjazd ekipy zdjęciowej, ale na wszelki wypadek poleciłem red. Halbersztatowi, by zapytał władze regionalne, czy nie mają zastrzeżeń, że będziemy przebieg kolegium karno-orzekającego w Pucku filmować. Piotr zadzwonił do przewodniczącego Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Pucku i Wydziału Spraw Wewnętrznych Prezydium WRN w Gdańsku i zgodę otrzymał. Sławny reżyser wyjechał z ekipą PKF do Pucka

Jeszcze nie zdążył wrócić na Chełmską, gdy zadzwonił do mnie towarzysz Manfred Gorywoda z KC PZPR i zadał mi proste pytanie: dlaczego wysłaliśmy ekipę filmową do Pucka i co tam robił Marek Piwowski? Wyjaśniłem, że pan Piwowski nie podszywa się pod kronikę, bo to ja wyraziłem zgodę na jego wyjazd, ponieważ reżyser zamierza realizować film na ten temat, a o rozprawie kolegium dowiedział się w ostatniej chwili (zdjęcia uciekające), więc mu pomogłem.

Manfred Gorywoda należał do ludzi światłych i przyjął ze zrozumieniem wyjaśnienie. Intuicja i doświadczenie podpowiedziały mi, abym napisał notatkę wyjaśniającą. Poleciłem wysłać wyjaśnienia towarzyszowi Gorywodzie. I całą sprawę uznałem za zamkniętą. Jak się okazało, przedwcześnie.

Polska Kronika Filmowa ciekawostki anegdoty
Polska Kronika Filmowa anegdoty

Biuro Kontroli Urzędu Rady Ministrów zażyczyło sobie obejrzenie materiału z Pucka. Poinformowałem przedstawiciela biura, że materiał jest już wywołany, ale jeszcze nie ułożony. Ustaliłem termin projekcji i natychmiast zadzwoniłem do pana Marka Piwowskiego do domu, opowiedziałem, jakie mam kłopoty i poprosiłem, aby pomógł wybrać odpowiednie fragmenty, które pokażę przedstawicielom Biura Kontroli URM.

Odpowiedź, jaką usłyszałem, dosłownie mnie sparaliżowała. Marek Piwowski oznajmił, że kłopoty związane z materiałem z Pucka to mój problem, a nie jego. Nie wierzyłem własnym uszom. Wielki reżyser, a człowiek… Gdyby przebieg kolegium karno-orzekającego w Pucku filmowała normalna ekipa Polskiej Kroniki Filmowej, sądzę, że nie wywołałoby to takiego zainteresowania władz najwyższych, ale osoba największego szydercy w kraju wzbudziła czujność i podejrzenia.

Stosunkowo najłatwiej poszło z Manfredem Gorywodą, moje wyjaśnienia i notatka wystarczyły. Biuro Kontroli Urzędu Rady Ministrów po obejrzeniu materiału (zaznaczam – części materiału) nie miało żadnych zastrzeżeń, przedstawiciel Ministerstwa Spraw Wewnętrznych (bo i ten resort oglądał skrócony materiał) nie dopatrzył się naruszenia przepisów, nie dostrzegł żadnego niebezpieczeństwa dla kraju i socjalizmu. Mieliśmy bowiem na filmowanie zgodę Wydziału Spraw Wewnętrznych Prezydium WRN, przewodniczącego prezydium PRN, no i samego przewodniczącego kolegium karno – orzekającego. Kiedy myślałem, że sprawa jest tym razem definitywnie zakończona, musiałem pisać nową notatkę, tym razem dla premiera.

Napisałem w niej: „Pragnę zaznaczyć, że realizacja tematu nie jest równoznaczna z jego opublikowaniem. Polska Kronika Filmowa realizuje około 100 tematów miesięcznie – publikuje natomiast 60-70. Materiały, które nie wchodzą do wydań, są przeznaczone do archiwum. Koszty realizacji dwóch tematów w Pucku wyniosły: Delegacje i noclegi – 2.055, 42 zł; Transport 875 km. x 4,75 zł. – 4.156, zł; Taśma filmowa 1.260 M. x 4.39 – 5.531 zł; Razem koszt dwóch tematów – 11.742 zł. Koszt jednego tematu – 5.871 zł. Zawsze, bowiem przy realizacji zdjęć dźwiękowych synchronicznych oprócz operatora obrazu, jego asystenta i oświetlacza bierze udział operator dźwięku i jego asystent. W sprawie materiału realizowanego w Pucku prowadziło dochodzenie Biuro Kontroli Urzędu Rady Ministrów. Pragnę zaznaczyć, że nie dopatrzyło się naruszenia przez naszą redakcję normalnego toku postępowania. Składaliśmy też w tej sprawie wyjaśnienia dla tow. Manfreda Gorywody z KC PZPR… Kierownictwo Polskiej Kroniki Filmowej nie zostało do tej pory poinformowane o tym, że nasza ekipa źle się zachowała w Pucku… Prosimy, zatem o bliższe dane, które ułatwią nam wnikliwe i sumienne potraktowanie zarzutów”.

Byłem wówczas jeszcze zastępcą redaktora naczelnego PKF. Wyjaśnienia pisałem ja, bo to ja, podczas nieobecności redaktora naczelnego kroniki, wyraziłem zgodę na wyjazd ekipy do Pucka. Można powiedzieć, że był to mój pech, choć nie tylko. Minęła rocznica Rewolucji Październikowej, obchodzona w listopadzie, Boże Narodzenie i Nowy Rok. Zdążyłem awansować na szefa PKF, zapomniałem o Pucku, aż tu pewnego majowego dnia zjawił się w moim pokoju kierownik archiwum WFD i złożył pismo następującej treści:

„W sierpniu ub. r. został przekazany do Archiwum niewykorzystany temat PKF p.t. PROCES NUDYSTÓW I HOMOSEKSUALISTÓW /nr. Poz. 28767 – bez dokumentacji/. Zawiera on 9 pudełek kopii magnetycznej 35 mm., 5 pudełek kopii obrazu i 5 pudełek negatywu. Łącznie stanowi to 19 pudełek. Treścią tematu są dwie rozprawy przed Kolegium Orzekającym. W czasie opracowania tematu w naszym Wydziale stwierdzono, iż nie posiada on wartości archiwalnych i wydaje się wątpliwe, aby był kiedykolwiek wykorzystany w PKF lub filmie dokumentalnym. Z uwagi na ograniczone możliwości przechowywania materiałów filmowych w magazynach i stosunkowo krótki czas żywotności taśmy magnetycznej – proponujemy zniszczenie materiału pozytywowego i negatywowego i skasowanie taśmy magnetycznej. Kierownik Wydziału Archiwum. E. Muszka”.

Propozycja E. Muszki była dla mnie niezrozumiała. Wiedziałem, że nie jest on z zawodu archiwistą i dlatego nie poprosiłem go, by jak najszybciej opuścił mój pokój. Uzasadnienie E. Muszki, że w archiwum nie ma miejsca dla 19 pudełek zakrawało na ponury żart. Przez ten temat miałem bardzo dużo kłopotów, nie wiele brakowało, abym stracił pracę. A ponadto po tylu kontrolach i napisanych wyjaśnieniach zdążyłem się do materiału przywiązać, choć nigdy nie obejrzałem go w całości.

Nie odmówiłem E. Muszce natychmiast. Znałem już na tyle środowisko, w którym pracowałem, że moja odmowa zapoczątkowałaby następne starania i naciski. Dlatego powiedziałem, że nie mogę podjąć decyzji, bo archiwum mi nie podlega; wyjazd Marka Piwowskiego do tego stopnia zbulwersował przedstawicieli najwyższych władz, iż muszę zapytać o zgodę, to znaczy uzyskać aprobatę Wydziału Prasy.

Oczywiście, nie pytałem nikogo, wiedziałem jaką uzyskam odpowiedź. Po kilku dniach poinformowałem E. Muszkę, że Wydział Prasy nie akceptuje jego propozycji i zwróciłem mu pismo. W mojej obecności kierownik wydziału archiwum dokonał osobistej adnotacji na dokumencie. Ale temat ten nie przestał mnie prześladować.

Polska Kronika Filmowa ciekawostki anegdoty
Polska Kronika Filmowa anegdoty

Polska Kronika Filmowa anegdoty: (c) Mirosław Chrzanowski. W latach 1973-1981 redaktor naczelny Polskiej Kroniki Filmowej. Jego teksty na temat życia i pracy w PRL-u, publikował dziennik Trybuna. Wybór i skróty, tytuły: Anegdoty.pl

Polska Kronika Filmowa (PKF) – cotygodniowa kronika filmowa (magazyn filmowy); emitowana od 1 grudnia 1944 do 28 grudnia 1994 roku, poprzedzała projekcję filmu w kinach.

Zobacz też:
> Ciekawostki o PRL

Comments are closed

Podobne artykuły

error: Najlepsze anegdoty, ciekawostki i dowcipy :-)